Na czym polega PO PiS i stworzony przez nich (a raczej ich kreatorów i mocodawców) podział to doskonale wiemy. Podziały polityczne doprowadziły do swarów w rodzinie, poróżniły przyjaciół. Na jakiejkolwiek imprezie rodzinnej lepiej nie ruszać tematów politycznych bo mogą pójść w ruch przybory, które zwykle służyły do spożywania posiłków. Teraz istnieje ryzyko, że szwagier, z którym kiedyś można było konie kraść, po odpowiedniej ilości babcinej nalewki będzie zbrojnie bronił Kaczora albo Tuska. Sie porobiło...
Jakby tego jednak było mało to zorganizowano nam nowe igrzyska i tu podziały polityczne nie są już istotne. Chodzi o świrusa koronnego i konsekwencje tego niewidzialnego potwora, który wprowadził rewolucyjne zmiany w naszym życiu. Jak zgodnie powtarzają kapłani tej nowej, globalnej religi "nic nie będzie już takie jak kiedyś". I wygląda na to, że wiedzą co mówią...
Kiedyś byliśmy przyzwyczajeni do komunikatów typu - " w Miedoni przybyło tyle a tyle a na Sanie ubyło".
Teraz dzienniki na całym prawie świecie rozpoczynają się od "w ciągu ostatniej doby odkryto x zarażonych świrusem, zmarło y chorych". Niektóre co bardziej uczciwe media dodają - "najmłodszy miał 65 lat a najstarszy 93, wszyscy cierpieli na choroby współistniejące".
Wybierając się w podróż musimy koniecznie zapoznać się ze spisem krajów, które wpuszczają, które nie wpuszczają albo aplikują przymusową kwarantannę. Wszystko oczywiście dla naszego dobra, żebyśmy nie dali się podstępnemu, niewidzialnemu świrusowi.
Temu służą też ratujące nasze nędzne życie ograniczenia - zakaz zgromadzeń, zakaz chodzenia za rączkę no i gwóźdź programu - namordniki.
Trzeba uczciwie przyznać, że my Polacy jeszcze nie mamy tak źle. Są kraje gdzie te zarządzenia ratujące obywateli są dużo bardziej uciążliwe i konsekwentnie egzekwowane. Nie przekłada się to na statystyki "zachorowań" ale świadczy o niezwykłej trosce władzy o swoich poddanych.
Nasz Naczelny Szaman (pajac, który jeszcze niedawno twierdził, że maseczki nic nie dają) ustawicznie grozi Polakom, że jak nie będą grzeczni to on im zorganizuje "czerwoną strefę". No cóż... Jakbym miał kolegę, który ma do opchnięcia miliony namordnikow to może też, w imię starej przyjaźni oczywiście, bym zmienił zdanie?
Tak jak w czasie "wojny z terroryzmem" media pełne były "ekspertów d.s. bezpieczeństwa" tak teraz mamy wysyp różnej maści "wirusologów". Wszyscy oczywiście z odpowiednimi "tytułami naukowymi", które gwarantują, że to co mówią to święta prawda. Na wszelki wypadek zatrudnia się jeszcze różnych celebrytów, którzy natchnionym i zatroskanym głosem zachęcają, żeby zostać w domu, nie zbliżać się zbytnio do bliźniego swego bo to może być potencjalny świrusowy morderca a już napewno należy paradować w namordniku.
Skoro ten schemat medialny obowiązuje prawie na całym świecie to trudno nie odnieść wrażenia, że komuś bardzo zależy na nakręcaniu spirali strachu.
To nic, że różnego rodzaju wirusy towarzyszą ludzkości od zawsze. To nic, że tylko w Polsce wskutek powikłań pogrypowych umiera kilkadziesiąt tysięcy ludzi. To nic, że na szpitalną żółtaczkę umierają tysiące. Nie wspomnę już o nowotworach.
Koronny potwór zabił (?) podobno na całym świecie kilkaset tysięcy ludzi. Dane są w większości wyssane z brudnego palucha ale niektóre kraje już przymierzają się do karania tych, którzy je podważają. Wszedł nawet w użycie nowy termin "negacjonizm pandemii". Do tej pory używano określenia "negacjonista" wobec tych wariatów, którym przyszło do głowy umniejszać cierpienia "Narodu Wybranego". No ale skoro to słowo-wytrych już się sprawdziło to czemu nie rozszerzyć hucpy na inne tematy? Takiej pięknej "pandemii" nie można przecież zmarnować!
W Italii, która stała się z różnych względów największym poligonem świrusa, istnieje coś takiego jak Trattamento Sanitario Obligatorio (obowiązkowa procedura sanitarna). Polega to na tym, że delikwenta, który na przykład jest "świrusowym negacjonistą" można skuć, zawieźć do psychuszki i na siłę podawać prochy, które pomogą mu zmienić zdanie. Już był taki przypadek. Przypomina to jako żywo sowieckie praktyki leczenia "schizofrenii bezobjawowej". Jest to o tyle niepokojące, że już wyodrębniono "bezobjawowych" nosicieli świrusa, których będzie można obowiązkowo leczyć bo to są przecież potencjalni "mordercy"! Będzie się to odbywać przy aplauzie tej zdegenerowanej części społeczeństwa, która tak chętnie paraduje w namordnikach.
Z pewnością znajdą się usłużni pandemiczni ormowcy, którzy, żeby dokuczyć nielubianemu sąsiadowi, zadzwonią do sanepidu donosząc, że sąsiad w nocy uporczywie kaszlał i kichał a poza tym nie chce nosić namordnika.
Gdyby System chciał zatrudnić te setki tysięcy kolaborantów to musiałby wydać kupę kasy a tak ma ich za darmo.
Noszenie namordnikow samo w sobie jest rzeczą wtórną, jeśli ktoś koniecznie chce się dręczyć to jego sprawa i prawo. No ale terroryzowanie bliźnich, którzy odrzucają ten szkodliwy gadżet jest już łamaniem wszelkich zasad współżycia społecznego. Mówiąc wprost - to zwykłe chamstwo. Skoro te namordniki są takie skuteczne jak myślą to niech je noszą, mi nic do tego. Ja przynajmniej, widząc takiego zakutanego typa, wiem, że mam do czynienia z mentalnymi niewolnikiem.
Zwykłym zombie. |