- Putin kagiebista restytuuje imperialną Rosję, która w pierwszej kolejności wymierzona jest przeciwko nam, Polakom.
Ile w tym prawdy a ile nagonki politycznej z wykorzystaniem światowych mediow głównego nurtu?
Żeby rzetelnie odpowiedziec na to pytanie nalezy cofnać sie do przełomu lat 90/80 poprzedniego stulecia gdy upadało "Imperium Zła" jak został ochrzczony Związek Sowiecki.
CCCP nie zniknąl w ciagu jednej nocy. Oficjalna data rozwiązania, 26/12/1991 roku to oficjalny punkt graniczny ale należy pamiętać, że struktury istniały nadal.
Dla Jelcyna i jego protektorów stwarzało to bardzo trudną sytuację. Po likwidacji partii komunistycznej i KGB na placu boju pozostał jeszcze bardzo groźny przeciwnik - Rada Najwyższa Federacji Rosyjskiej - odpowiednik parlamentu.
Ta instytucja nie zostala zlikwidowana i szybko stała sie ośrodkiem skupiającym wszystkie siły wrogie Jelcynowi. Można powiedzieć, że "nowa Rosja" i "stary Związek Sowiecki" rozpoczeły walkę o przyszły kształt kraju.
Rada Najwyższa dażyła do demokracji parlamentarnej podczas gdy Jelcyn i jego liberałowie chcieli silnej władzy prezydenta.
Jak bylo do przewidzenia, Jelcyn rozprawil sie z opozycją przy użyciu siły.
Paradoksem tej sytuacji byl fakt, że członkowie obydwu frakcji to komunisci. Różniła ich jedynie wizja przyszłości.
Po obaleniu opozycji otwarła sie prawdziwa puszka Pandory - kraj został szybko opanowany przez rózne mafie i podzielony na strefy wpływów. Zaczęła sie grabież majątku narodowego i bogactw naturalnych przez róznych oligarchów (glównie Żydów). Tzw. "prywatyzacja" stworzyła nowa klasę multimilionerów podczas gdy dziesiatki milionow obywateli ledwo dawały sobie radę by przeżyć.
Podczas tych trudnych lat Zachod zdecydował sie udzielić pełnego poparcia Jelcynowi i jego oligarchom. W końcu przyszło to co musiało przyjść, w 1998 roku Rosja ogłosila niewypłacalność. Praktycznie stanęła na krawędzi przepaści i groził jej całkowity rozpad. Jako państwo i jako naród.
Posiadający pełnię władzy liberałowie po 1993 roku mogli spokojnie przystapić do tworzenia nowej konstytucji, która byłaby szyta na ich miarę i ulatwiałaby realizacje ich projektów (czyt. niczym nieskrępowaną grabież). Nowa konstytucja dawała ogromną wladzę prezydentowi a zostawiała niewiele do powiedzenia nowemu parlamentowi - Dumie.
Mimo tego, przy okazji wyborów prezydenckich liberałowie stracili prawie wszystko. Ku ich przerażeniu w pierwszej rundzie najwiecej głosów zdobyl Giennadij Ziuganow - kandydat komunistów. Zmusilo to liberalów do dwóch rzeczy: w pierwszej kolejności sfałszowali oczywiście wybory i dalej - sprzymierzyli sie z gen. Lebiediem, wtedy bardzo popularnym. Te dwa ruchy pozwolily ogłosić gromko zwyciestwo.
Także w tym przypadku Zachód udzielil pełnego poparcia Jelcynowi.
Jelcyn jednak wiekszość czasu spędzał przy butelce i stało sie jasnym, że taka sytuacja nie potrwa długo co spowodowalo taka panikę wśród liberałów, że popełnili swój najwiekszy błąd - pozwolili mało znanemu i dość mało znaczącemu biurokracie z Petersburga zastąpić Jelcyna na stanowisku prezydenta. I tak na scenie politycznej pojawił sie Putin.
Putin został wybrany przede wszystkim dlatego, ze wydawał sie człowiekiem o mało wyrazistej osobowości, tak przynajmniej mysleli liberałowie. Lecz jakże sie przeliczyli...
Natychmiast po nominacji, Putin zaczał działać z niebywałą energią.
Przede wszystkim zajął się wojną w Czeczeni, dał generałom wolna rekę. Zaskoczył wszystkich zawierając porozumienie z Kadyrowem, mimo, że ten byl jednym z przywódców partyzantki w pierwszej wojnie czeczeńskiej. Popularność Putina znacznie wzrosła a ten nie omieszkał wykorzystać tego na swoja korzyść.
Wykorzystał konstytucję opracowaną i przeforsowaną przez liberałów Jelcyna - przeprawadził błyskawiczną serię gruntownych reform i pozbawił samych liberałów podstawy ich władzy - żydowskich oligarchów - zmarginalizował Bieriezowskiego, Chodorkowskiego, Fridmana, Gusinskiego itd. Chodorkowski poszedł siedzieć a reszta musiała emigrować.
Wprowadzil nowe prawa umacniające władzę centralną podporządkowując sobie administracje lokalne co zapobiegło rozwijającym się ruchom secesjonistycznym.
Paradoksalnie ziściły się słowa Lenina, sami liberałowie dostarczyli sznur na którym zawiśli.
Zachód oczywiscie szybko sie połapał co sie dzieje ale było juz za późno.
Stało sie jasne, ze w Rosji pojawila sie "trzecia siła" i opanowała kraj.
Kto więc tak naprawde postawil Putina na szczycie hierarchii?
Pierwsza siła to wydział KGB odpowiedzialny za sprawy zagraniczne, taki odpowiednik brytyjskiego MI6. Wydział ten nie był uwikłany w sprawy bezpieczeństwa wewnętrznego czy prześladowanie dysydentów i jako taki nie był na szczycie listy do reformowania w odróżnieniu do bardziej "widocznych" wydzialów KGB
Druga to grupa to młodzi funkcjonariusze państwowi pochodzacy z kluczowych ministerstw bylego Związku Sowieckiego, zajmujący się przemysłem i finansami, którzy szczerze nienawidzili żydowskich oligarchów Jelcyna.
W odróżnieniu do nich nie chcieli oni po prostu łupić kraju by zapewnić sobie jakas "złotą" emeryturę w USA czy Izraelu. Chcieli by Rosja na powrót stała sie światowym mocarstwem zintegrowanym z całym systemem finansowym.
Oprócz tych dwóch grup pojawiła sie także trzecia sila popierająca Putina - rosyjski naród, który do tej pory głosuje na niego. Opozycji wobec Putina w samej Rosji praktycznie nie ma , została skutecznie zmarginalizowana. Komunisci próbują troche ugrywać na nostalgii za CCCP ale jest to raczej malejąca siła. Nacjonalisci też sie nie liczą.
Żeby lepiej zrozumieć zachodzące procesy należy spojrzeć co w tym czasie działo sie w USA.
W przeciwieństwie do zwiazku Sowieckiego, który formalnie zniknął z mapy Świata, USA "wygrały" zimna wojnę i staly sie jedynym światowym supermocarstwem. Przedsięwzięły natychmiast całą serię wojen by ostatecznie ustalić swoją totalna dominację.
Wszystko ma jednak korzenie w czasach prezydentury Regana.
Pewna grupa, którą z czasem zaczęto nazywać "neokonserwatystami",
podjęła strategiczną decyzję by "zdobyć" Partię Republikańską, doczepione do niej instytucje i think tanki. Mimo, że dla neokonów, składających się głownie z trockistów, bliżej było do Demokratów, których zawsze popierali to dostrzegli jednak w republikanach pewne cechy, wyjątkowo interesujace dla realizacji ich celów.
Pieniądze - Regan bezwarunkowo popieral wielki biznes i międzynarodowe korporacje. Twierdził wręcz, że "rząd jest problemem". Dla niego najważniejsza była "wolnosc" dzięki której bogacili sie bankierzy i spekulanci.
Kompleks przemysłowo - militarny, który Regan popierał i rozwiazywanie wszelkich interesów zagranicznych USA przy użyciu siły. Zwłaszcza to podobało sie trockistom przefarbowanym na "neokonserwatystów".
Bezprawie - Regan nie przejmował się prawem, zwlaszcza miedzynarodowym. Oczywiście gdy przepisy tego prawa były w danej sytuacji sprzyjające polityce USA to podkreślało sie to bardzo glośno. Jesli nie, to bez skrupułów łamano wszelkie normy.
Arogancja - Pod rzadami Regana arogancja imperialna USA osiagnęła swoje apogeum. Nie były już jedynie "liderem wolnego świata", które broniło planetę przed "Imperium Zła" lecz także społeczeństwem wyjątkowym i lepszym od reszty rodzaju ludzkiego.
Regan, który podobnie jak inni prezydenci amerykańscy, cieszył sie ogromnym poparciem różnych grup protestanckich stworzył dość absurdalny system świeckiego mesjanizmu, graniczacego z ksenofobią i rasizmem.
Z czym moze sie kojarzyć taki zespół przymiotów?
Oczywiście z izraelskim syjonizmem.
Nastąpil dwudziestoletni okres "syjonizacji" USA, który zakończyl sie wielkim wydarzeniem - 11 września jako pretekst do wielkiej wojny z nowo wykreowanym wrogiem, "islamsko-faszystowskim terrorem".
Pozwolilo to na usprawiedliwienie światowej wojny z rzeczonym "terroryzmem", pozbawienie społeczeństwa wielu swobód i, co najważniejsze, bezwarunkowe poparcie dla Izraela.
Ofiarami tych zmian byli oczywiscie ci, którzy stracili, starzy, dobrzy WASP. Stracili oni całkowicie kontrolę nad polityką zagraniczną i dużą część kontroli nad wewnętrzną. Maksymalne jednak wplywy osiegnęli neokoni za prezydentury Georga W. Busha, który wyciął wszystkich "anglosasów" obsadzając wszystkie strategiczne stanowiska w rzadzie, Pentagonie i CIA neokonami. Doprowadzili oni błyskawicznie do eskalacji przemocy na całym świecie co zaowocowało wzrastajacą niechecią a nawet nienawiścia do USA.
Wybór Obamy byl wydarzeniem naprawdę epokowym. Nie tylko dlatego, że po raz pierwszy prezydentem został Murzyn ale przede wszystkim dlatego, że po jednej z najbardziej efektywnych kampani wyborczych w histori USA, ogromna częśc społeczeństwa amerykańskiego uwierzyla, że możliwe są głebokie zmiany systemowe.
Okazalo sie to niestety iluzja, Obama stał się jedynie Bushem w wersji light.
W jednej jednak kwestii Obama zadziwil wszystkich, zaczął usuwać neokonów z instytucji centralnych. Poparcie dla Izraela z bezwarunkowego zmieniło się na na mniej "bezwarunkowe" ( nie bez powodu Izrael otwarcie popierał Romneya w ostatnich wyborach prezydenckich) i co najważniejsze Obama nie dał sie namówić na atak przeciwko Iranowi.
Tymczasem Rosja już przeżyła swój najgorszy kryzys a ogromna wiekszość Rosjan popierała Putina i jego imperialna politykę.
USA odwrotnie - jest na krawędzi bankructwa a społeczeństwo jest wściekłe na szalejący kryzys i fakt, że 1 % Amerykanów kontroluje prawie całe bogactwo narodowe.
Paradoksalnie USA przypominają obecnie Zwiazek Sowiecki z czasów Breżniewa: alienacja i brak poparcia społeczeństwa dla rządzących. Aparat propagandy medialnej przypominajacy 1984 Orwella, chwalą sie rzekomymi sukcesami na całym świecie a wszyscy i tak wiedzą, że to kłamstwo. Dokładnie tak jak w CCCP elity rządzące odczuwają strach przed własnym społeczeństwem, bronią sie przed nim coraz wiekszą siecią nadzoru elektronicznego i inwigilacji całego swiata.
Kiedys, na Konferencji rozbrojeniowej ONZ w Genewie w 1992 roku, ambasador Pakistanu miał powiedzieć: "Wydaje wam sie, że wygraliście zimną wojnę ale czy wzieliscie pod uwagę możliwość, że to co sie stało to jedynie fakt, że wewnętrzne sprzeczności komunizmu dopadły szybciej komunizm niż wewnętrzne sprzeczności kapitalizmu - kapitalizm?"
Prorocze słowa jak się okazuje...
Biorąc pod uwage to, co wyżej, dość łatwo zrozumieć dlaczego Rosja w ogóle a Putin w szczególnosci budzi taką nienawiść zachodniej plutokracji. Wydawalo im sie, że wygrali zimną wojnę a tu nagle podwójne rozczarowanie: Rosja dość szybko podniosła sie z upadku a Zachód rozpoczął powolną agonię ekonomiczną i polityczną.
Historycznie Rosja zawsze była wrogiem Imperium Brytyjskiego.
Postrzegana byla też za wroga przez Żydow (mowa oczywiście o Rosji carskiej, przedrewolucyjnej). Rewolucja bolszewicka przeprowadzona głównie siłami żydowskimi przyniosła ogromne nadzieje dla wielu wschodnioeuropejskich Żydów. Lecz ta radosć trwała dość krótko.
Po pokonaniu Trockiego przez Stalina, partię bolszewicką dotknęła wielka czystka, która usunęła z partii m.in wielu Żydów.
Te przykre doświadczenia Żydów z Rosją miały ogromny wpływ na sposób postrzegania świata i samej Rosji przez neokonów, ideologicznych spadkobierców Trockiego - Leiby Bronsztajna. Są zażartymi rusofobami do dziś. Nic więc dziwnego, że jakakolwiek odbudowa prestiżu Rosji budzi automatycznie strach i rusofobię. Zresztą z wzajemnością, społeczeństwo rosyjskie w ogromnej większości nastawione jest anty-amerykańsko.
Przedtem tak nie było. American Dream był bardzo popularny, modne były jeansy i zachodnia muzyka.
Katastrofalna sytuacja po upadku CCCP i bezwarunkowe poparcie Jelcyna i jego oligarchów przez Zachód spowodowały zmianę nastawienia Rosjan.
Zachód i USA zamiast pomóc Rosji wykorzystywali każdą okazję do jej osłabienia.
Popierali żydowskich oligarchów łupiacych kraj i podsycali każdą formę separatyzmu. Dla nich pijany Jelcyn mógłby żyć nawet 200 lat...
Efekty takiego podejscia są dość oczywiste: w ostatnich wyborach żadna z partii o profilu pro-zachodnim nie przekroczyła progu wyborczego. I nie dlatego, ze Putin je zdelegalizował, tak jak niektórzy propagandysci każą wierzyć. Po prostu Rosjanie skutecznie wyleczyli sie z "mody" na Zachód.
Podobno jakieś 5 % spoleczeństwa żywi jakieś cieplejsze uczucia.
Na Zachodzie z kolei, coraz więcej ludzi zdaje sobie sprawe, że demokracja, w której podobno żyją jest iluzją. Rządzi plutokracja a obywatel jest coraz częściej niewolnikiem korporacji. Amerykanie szpiegują cały swiat.
Wszystko to razem wzięte powoduje, że Rosja i sam Putin budzi na zachodzie sympatie bo to "ci co nie stoją przed Ameryką na baczność".
Ostatnio PR Rosji urósł znacznie w wyniku skutecznej interwencji w sprawie Syrii.
Rosja, oczywiście, nie jest żadnym rajem na ziemi czy państwem doskonałym ale ma chociaż, jak sie wydaje, zamiar stać sie państwem normalnym.
Z naszego, polskiego, punktu widzenia, powinna to być dobra wiadomość choć nie zwalnia nas od wzmożonej czujności. Inną sprawą jest, że stara nam sie wtłoczyć do głów fobie antyrosyjskie, które zaciemniaja obraz i utrudniają rozpoznanie prawdziwych zagrożeń. W naszym interesie jest mieć poprawne, niekoniecznie przyjacielskie stosunki z naszymi sąsiadami, w tym z Rosją. Dzisiejsza decyzja Ukrainy o wstrzymaniu prac nad umową stowarzyszeniową powinna dać wiele do myslenia. Były premier Buzek mimo wyrazów ubolewania powiedzial, ze Ukraina podjęła korzystną dla siebie decyzję. On chyba wie co mówi.
Inny chichot historii to fakt, że tak jak kiedyś, w czasach sowieckich Rosjanie słuchali zachodnich rozglośni tak teraz coraz wiecej mieszkańców Zachodu korzysta z Russia Today, irańskiej Press TV, czy wenezuelskiej
Telesur.
Stąd paniczne reakcje Waltera Isaacsona (nazwisko mówi samo za siebie...), prezesa rady emitentów medialnych, organizacji, która zrzesza amerykańskich nadawców zwracających się do odbiorcy zagranicznego.
Tacy propagandysci jak Isaacson wiedza, ze tracą nieubłaganie wplyw na rząd dusz.
Teraz dodatkowo, po aferze Snowdena Rosja jawi sie jako kraj, gdzie szuka sie azylu...
Świat bardzo sie zmienil przez ostatnie 20 lat. Nie zrozumieli tego jednak rządzący nami politycy. Chcą na nowo prowadzić "zimną wojnę" by ją znowu "wygrać". Stąd się biorą zaciekłe kampanie medialne i judzenie poprzez swoich agentów wpływu.
Ponoć gdy lobby homoseksualne zorganizowało przed Dumą protest przeciwko uchwalonej ustawie chroniacej młodzież przed wpływami homoseksualnymi w wychowaniu i edukacji to posłowie wyszli i spuscili im manto. Chciałbym zobaczyć kiedyś taki obrazek na Wiejskiej...
Rosja może spelniać pozytywną rolę ale jedynie jako państwo normalne, wśród normalnych państw. Jedne małe i ekonomicznie słabe jak Ekwador czy ogromne i poteżne jak Chiny.
Ale nawet mały, biedny Ekwador był wystarczajaco "wielki" by udzielić azylu Assangowi podczas gdy Chiny grzecznie poprosily Snowdena o opuszczenie kraju. Wychodzi więc na to, że Ekwador nie jest wcale taki "mały".
Czy możemy jako społeczeństwa coś zrobić, żeby wyzwolić się spod tego syjonistyczno-imperialnego pregierza?
Jest nas 99 % ogółu ludzkości (w tym 99 % Amerykanów). Ten 1 % posiada władzę. Ale widać po owocach, ze nie jest to władza dana od Boga.
Dlatego nie ulega dla mnie najmniejszej wątpliwości kto ostatecznie zwycięży. Nie wiemy tylko ile bedzie to kosztowalo ofiar.
Upadek żadnego z imperiow, czy to brytyjskiego czy francuskiego nie obył sie bez rozlewu krwi - efekt II WŚ. Niemcy i Japonia upadły pod nalotami bombowymi. Dla Rosji los byl łaskawszy. Ilość ofiar przewrotu Jelcyna szacuje sie na ok 3000 zabitych. Relatywnie mało.
Co więc stanie sie gdy imperium amerykańsko - syjonistyczne padnie pod swoim wlasnym cieżarem? Nikt nie może tego przewidzieć. Należy mieć jedynie nadzieję, że tak jak upadającemu imperium sowieckiemu nie przyszła z odsieczą żadna siła to tak samo będzie w tym przypadku.
Największą słabością rządzacych jest to, że ich jest 1 % i są mniejszością a my jesteśmy wszędzie.
W międzyczasie kampania medialna podgrzewajaca rusofobię będzie sie toczyć bez przerwy bo stała się swoistą formą psychoterapi dla plutokracji ogarniętej paniką.
Ale tak jak w wiekszosci przypadków, nie odniesie zamierzonego efektu.
22.11.2013 |